Mazurskie jeziora – kojarzą się z żaglami, ale też z widokiem wędkarzy, łowiących ryby w zacisznych zatokach. Co do żagli, chyba nikt nie ma wątpliwości gdzie na Mazurach można je znaleźć. J ednak w przypadku ryb nie jest to już tak oczywiste. „Ryb ubywa i to w zastraszającym tempie, gospodarka rybacka jest tak intensywna, że nie wiem co będzie dalej” - alarmuje Andrzej Kłujsza, prezes Giżyckiego Stowarzyszenia Wędkarskiego.
O problemie ryb znikających z akwenów dyskutowano podczas debaty zorganizowanej przez Fundację Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich w Giżycku. Problem widać też… na talerzach. „Siedząc latem w restauracji w krainie Wielkich Jjezior możemy się spotkać z rybami z Kazachstanu, z Rosji” - zauważa Jolanta Piotrowska, prezes Fundacji.
W spotkaniu wzięli udział wędkarze, rybacy, żeglarze i naukowcy. Ci ostatni przekonywali, że nie jest aż tak źle. „Od kilkunastu lat analizujemy dokładnie wyniki odłowów gospodarczych, jak i wędkarskich i śmiało mogę powiedzieć, że w skali rocznej, ogólnopolskiej są to podobne wartości, można porównywać 10 lat wstecz i teraz” - przekonuje Piotr Traczuk z Giżyckiego Zakładu Rybactwa Jeziorowego Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.