Pierwsze sygnały wpłynęły do olsztyńskiej policji w czerwcu. Na początku ginęły silniki od łodzi motorowych cumujących na terenie Olsztyna. Później zaczęły ginąć łodzie. Z ustaleń policjantów wynikało, że złodziejom zależy nie na samych kadłubach, a na wyposażeniu motorówek. W ciągu kilku tygodni zdołali ukraść sprzęt wart ponad 200 tys. złotych.
Funkcjonariusze zatrzymali ich na gorącym uczynku, gdy wyjeżdżali z Olsztyna ze skradzioną łodzią na przyczepie. Chcieli ją zawieźć do „dziupli” niedaleko Giżycka. Tam znaleziono część kradzionego sprzętu, zatrzymano też pasera, który pomagał złodziejom sprzedawać kradzione sprzęty.
Liderowi grupy grozi do 10 lat więzienia, pozostałym dwóm złodziejom oraz paserowi – do 5 lat za kratami.