Lato to czas odpoczynku, wycieczek i relaksu na plaży. Niestety, wystarczy odrobina nieuwagi lub zaniedbania z naszej strony i pobyt na słońcu może przynieść bardzo przykre skutki. „Im dłużej będziemy na słońcu w tych najbardziej eksponowanych godzinach, czyli między 11 a 14, tym łatwiej możemy liczyć się z oparzeniem słonecznym. Pierwszym etapem oparzenia słonecznego jest zaczerwienienie skóry, następnie, jeśli ekspozycja jest zbyt długa, lub jeżeli fototyp skóry sprzyja oparzeniom słonecznym, mogą pojawić się pęcherze, a takim krytycznym, następnym etapem może być również martwica skóry” - przypomina dermatolog dr n. med. Joanna Rybak-d'Obyrn.
Filtry przeciwsłoneczne zmniejszają ryzyko poparzenia. Pamiętajmy, aby balsam uzupełniać po każdej kąpieli w morzu czy jeziorze. Możemy wykorzystać także naturalne oleje, np. z marchwi, które zapewnią nam ochronę przeciwsłoneczną o wartości SPF 30. Co jednak zrobić, gdy dojdzie już do poparzenia? „Podczas konsultacji decydujemy, czy można wykonać zabieg, czy trzeba skonsultować się z lekarzem. Można wykonać peeling wodno-tlenowy, zabieg polega na wydostaniu się roztworu soli fizjologicznej pod ciśnieniem, metoda jest bezdotykowa, przez to, gdy skóra jest poparzona, nie narażamy jej bardziej na podrażnienia. Możemy też nałożyć maskę na bazie aloesu” - informuje Natalia Jarońska z Instytutu Kosmetyki Estetycznej. Aloes ma właściwości chłodzące, dzięki czemu przynosi ulgę poparzonej skórze.
Słońce nie służy także naszym oczom. Okulary przeciwsłoneczne powinniśmy nosić praktycznie przez cały rok. Ważne jest, aby zainwestować w dobre szkła, najlepiej korzystając z pomocy profesjonalisty. W wielu sklepach możemy kupić okulary przeciwsłoneczne bez filtrów, które zamiast pomóc – szkodzą naszym oczom. „Odradzam korzystać z okularów bez filtra, dlatego że oko samo w sobie ma lepsze właściwości obronne, niż okulary bez filtra. Dlaczego? Dlatego, że jak je zakładamy, źrenica się rozszerza i wtedy wszystko wpada nam do oka, natomiast jeżeli ich nie założymy, to automatycznie źrenica robi się szpileczką, do której wiadomo, że dużo mniej wejdzie, niż do dużej źrenicy” - wyjaśnia optyk Agnieszka Rutecka.
Każde opalanie, nawet niewielkie, jest wyzwaniem dla naszej skóry. Gdy przez lata takich poparzeń zbierze się zbyt wiele, musimy liczyć się z ryzykiem poważnych chorób. To zmiany o charakterze rumieniowym, ogniska złuszczające, które z czasem mogą zmienić się w nowotwór skóry. „To jest dobry czas, żeby pokazać się u dermatologa i rozpocząć leczenie, bo jesteśmy w stanie zapobiec rozwojowi tej choroby na bardziej zaawansowanym etapie, natomiast drugą, znacznie groźniejszą kwestią, jest kwestia znamion melanocytarnych, czerniaka. Zawsze przestrzegamy pacjentów, żeby zwracali uwagę na znamiona, tak jak mówimy kobietom, że powinny badać piersi, tak uważamy, że każdy powinien znać swoje znamiona” - podkreśla dermatolog lek. med. Agnieszka Markiewicz. Zmiany melanocytarne to nic innego, jak chociażby pieprzyki. Każde z takich znamion powinniśmy dokładnie obserwować i kontrolować. „Czerniak w pewnym stopniu jest związany z ekspozycją na słońce w nieco bardziej skomplikowanym mechanizmie, niż raki skóry. Jeżeli znamiona się zmieniają, jeżeli zaczynają swędzieć, boleć, rosnąć, podkrwawiać, to wtedy to już jest na pewno znak, że trzeba pilnie udać się do dermatologa, bo wymaga to interwencji” - mówi dr Markiewicz.
Na nowotwory skóry są również narażone osoby, które w młodym wieku doznały poparzenia słonecznego. Uważajmy więc na siebie i swoich bliskich.