Liczba Polaków zakażonych koronawirusem przekroczyła 2,5 mln osób. Dane te, połączone z szerzonymi np. w Internecie niesprawdzonymi i często nieprawdziwymi informacjami powodują, że część społeczeństwa na hasło COVID-19 reaguje paniką. Dlatego zebraliśmy najczęściej pojawiające się wątpliwości i o ich rozwianie poprosiliśmy ekspertów.
Po pierwsze, wirus się zmienia. „Każdy wirus w cyklu życiowym mutuje. Jedne mutują w kierunku dobrym dla nas, czyli są mniej zakaźnie, mniej groźne, mniej patogenne, ale mutują też czasami w złym kierunku, jak się okazało przy wariancie brytyjskim, mutacji brytyjskiej, gdzie okazał się bardziej zakaźny, dający większe objawy i więcej powikłań” – zwraca uwagę dr n. med. Piotr Kocbach, warmińsko-mazurski konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.
Po drugie, podstawową przyczyną zakażenia jest kontakt z zakażoną osobą, a nie z przedmiotem, na którym mógł pozostać wirus, choć teoretycznie może on przenosić się np. na paczkach pocztowych. „To wszystko zależy od warunków zewnętrznych, wiadomo, że promieniowanie UV zabija wirusa, więc im więcej słonecznych dni, tym żywotność jest mniejsza. Z naszych doświadczeń wynika i wywiadów epidemiologicznych wynika, że do zakażenia dochodziło poprzez kontakt z drugą osobą, a nie paczką czy przesyłką” – podkreśla Janusz Dzisko, warmińsko-mazurski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny.
Po trzecie, najlepszym sposobem wykrycia koronawirusa jest tzw. test PCR. Należy jednak przy tym pamiętać, że żaden test nie ma 100-procentowej pewności. „Nie ma takich testów, które mówią o tym, że mamy do czynienia ze stuprocentową pewnością. Testy genetyczne, czyli tzw. PCR, to są testy, gdzie mówi się o skuteczności rzędu 99 procent, więc jest to bardzo czuła metoda i bardzo sprawna. Testy antygenowe wykrywają wirusa najczęściej w okresie objawowym, w momencie, w którym występuje wysoka wiremia. Trzecia grupa testów to te, które służą do badania poziomu przeciwciał. Pobiera się w nich krew i określa poziom i jakość przeciwciał, które pojawiają się bądź po przechorowaniu, bądź po szczepieniu” – mówi Janusz Dzisko.
Po czwarte, nie należy bać się szczepionek. To najlepsza szansa, by ograniczyć występowanie ciężkich przypadków COVID-19. Nie zawsze jednak szczepienie uchroni przed samym zakażeniem. „Nie wynaleziono jeszcze szczepionki, która dawałaby 100-procentową skuteczność, przede wszystkim nam chodzi o to, żeby zmniejszyć śmiertelność. Oczekiwanie, jakie ludzie mają od szczepionek, to zmniejszenie albo zniwelowanie do zera śmiertelności i te szczepionki absolutnie dają taką gwarancję. Jeśli chodzi o o objawy po szczepieniu, ostatnio się mówi się o Astra Zenece, ale proszę mi wierzyć, że ja nawet wśród najbliższych miałem osoby, które po przyjęciu Pfeizera przez trzy dni czuły się bardzo źle. Były to objawy związane z bardzo wysoką gorączką, nawet dochodzącą do 40 stopni, z rozbiciem, bólami mięśni, osłabieniem czy bólem w miejscu iniekcji. Te objawy są niepokojące, ale nie są groźne, po kilku dniach samoistnie mijają, natomiast objawem niepokojącym jest alergia, objawy alergizujące z zapaścią włącznie, ale najczęściej jest to reakcja od razu po przyjęciu” – podkreśla dr Piotr Kocbach.